Fanowska Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fanowska Fineasz i Ferb Wiki

Jest to pierwszy rozdział historii Naznaczeni-Misja:Bałwan. Silena, Rita i Wiktoria wracają właśnie z ważnej misji, a ich tropem podąża zgraja przerażających smoków, czy uda im się bezpiecznie wrócić do bazy?

Bohaterowie[]

Fabuła[]

-To nie fair, my musimy wykonywać ciężkie zadanie, narażając życie, a wszyscy siedzą sobie bezpiecznie w bazie - Powiedziała z wyrzutem Rita opierając się plecami o ścianę. Stała wraz z swoimi dwoma kompankami u wylotu jednej z uliczek, w której się schowały. Wokół piętrzyły się ogromne budynki, dawno już opuszczone, w oddali dało się słychać trzepot skrzydeł i ryk wielkich bestii.
- Damy radę, został nam już tylko powrót, skoro poradziłyśmy sobie ze zdobyciem klejnotu to musimy dotrzeć do siedziby, może nawet zgotują nam jakieś miłe powitanie, przydałoby się…- Pocieszała Wiktoria.
- Taak, na pewno tam dotrzemy- powiedziała ironicznie dziewczyna –Wiki, spójrz prawdzie w oczy, goni nas dziesięć wygłodniałych smoków, które są gotowe spełniać rozkazy Javena za cenę własnego życia.
- Jesteśmy jednymi z najlepszych Naznaczonych, przeżyłyśmy już wiele misji, myślisz, że Arana by nas wybrała do tego zadania gdybyśmy nie były odpowiednio przygotowane?- Spytała niebieskooka poważnym tonem.
- Tak, jesteśmy jednymi z najlepszych, tak, przeżyłyśmy wiele misji i tak, Arana wybrała nas z pewnością, że nam się uda. Ale nie byłyśmy szkolone do walki z wielkimi, krwiożerczymi bestiami!
- Wiesz co mnie najbardziej w tobie dziwi Ri? Narzekasz to ty zawsze, na wszystko i wszędzie, ale jak masz z czymś lub kimś walczyć, to zawsze atakujesz pierwsza, z pewnością siebie, jakiej nawet ja nie posiadam. Daj spokój z tymi smokami, damy sobie radę, nie mamy ich zabijać tylko jakoś dostać się do naszej kwatery, a to powinno się nam udać.- Powiedziała niewzruszona Silena, która do tej pory wyglądała zza ściany i obserwowała czy coś lub ktoś się nie zbliża.
- Powinno-Prychnęła blond włosa i ruszyła w głąb ulicy. Wiktoria i Lena podążyły za nią.
- I jak tu współpracować, kiedy ona cały czas ma o coś pretensje?- Spytała zielonowłosa.
- Ja wszystko słyszałam! –Zawołała Rita, a obie dziewczyny idące na nią wybuchły śmiechem.

***

Od kilku dobrych godzin nad ich głowami krążyły smoki, na szczęście budynki wokół dziewczyn były zbyt wysokie i zbyt blisko siebie, żeby mogły im jakoś poważniej zagrozić, co dziwne smoki w ogóle nie próbowały ich atakować.
-Może czekają na odpowiednią chwilę… -Podsunęła Wiktoria – Albo uznały, że jesteśmy zbyt bezbronne by nas atakować i postanawiają nas odprowadzić, jako eskorta- Dodała śmiertelnie poważnie.
-Wiki! To nie jest odpowiednia chwila, aby sobie z nich żartować, uważajmy lepiej, bo jeszcze usłyszą.- Upomniała z wyrzutem Rita.
-Przecież ja poważnie mówię!
-Coś się dzieje- Szepnęła Lena wpatrując się w niebo, dziewczyny przystanęły. Nad nimi latał tylko jeden smok.
-Myślicie, że istnieje możliwość nagłego wyparowania kilkunastu ogromnych bestii?- Spytała szeptem zielonowłosa.
-Wątpliwe…
-Chyba wpadły na jakiś genialny plan… Albo dostały nakaz odwrotu…- Zamyśliła się brunetka.
-Aż taka optymistyczna to bym nie była… - Szepnęła zapatrzona Rita- Wiecie, co?... Nie wydaje mi się, żeby stanie w jednym miejscu było by całkiem bezpieczne… Powinnyśmy się gdzieś ukryć…-Powiedziała po chwili.
-A może one oczekują tego, że gdzieś się ukryjemy?...
-Ja nie mogę! Z takim nastawieniem to mu długo nie przetrwamy! Mam dość tych waszych głupich domysłów! Ja się wypisuje!- Wykrzyczała zdenerwowana Rita i ciężkim krokiem odeszła w kierunku, z którego niedawno wróciły. Dziewczyny wpatrywały się w nią oszołomione nie wiedząc, co zrobić. Nagle wszystko jakby pociemniało. Obydwie jak na komendę spojrzały w górę. Ku nim z ogromną prędkością sunął wielki kawał bloku. Wiktoria szybko uniosła ręce w górę.
- Nie zatrzymasz go, jest za wielki!- Krzyknęła zrozpaczona towarzyszka. Obiekt zbliżał się coraz bardziej można było dostrzec okna i inne szczegóły byłego budynku. I wtedy Lena wpadła na pomysł. Pociągnęła zaskoczoną Wiktorie w miejsce, w którym, miała nadzieję, znajdzie się okno. Skupiła całą swoją energie i posłała ją prosto nad siebie.

Byłabym wdzięczna gdybyś uzasadnił swój wybór.

Advertisement